Za niecały miesiąc prawie wszystkie firmy w Unii Europejskiej otrzymają zakaz kupowania rosyjskiej ropy transportowanej drogą morską w ramach sankcji nałożonej na Rosję. Wciąż ciężko szacować, jaki wpływ będą miały te ograniczenia na europejski rynek. Wszystko rozstrzygnie się dopiero w przyszłym miesiącu, jednak wiadomo, że eksport ropy z Rosji zmniejszy się.
Należy przy tym pamiętać, że Rosja obok USA i Arabii Saudyjskiej jest jednym z trzech największych producentów ropy naftowej i bardzo ważnym jej eksporterem. Ubytek surowca z Rosji będzie więc na rynku bardzo widoczny.
Ponieważ jednocześnie produkcje planuje zmniejszyć OPEC eksperci, są zgodni, że surowca może brakować. Nic więc dziwnego, że konsumenci ropy rzucili się na swoich dostawców, chcąc zagwarantować sobie dodatkowe ilości surowca. To, że ceny wzrosną, było już wiadomo wcześniej. Teraz rodzi się pytanie, jak duże będą wzrosty. Pojawiają się opinie, że baryłka ropy (159 litrów) może podrożec nawet o 50%. Oznaczałoby to, że za baryłkę trzeba byłoby płacić nawet ok. 150 dol. Sytuację mogłoby załagodzić zwiększenie produkcji przez OPEC, na razie jednak nic na to nie wskazuje, a członkowie kartelu czerpią z tytułu wysokich cen surowca gigantyczne zyski.
(źródło: wnp.pl)